poniedziałek, 7 stycznia 2013

Corsair Wind of Change


Korsarze
Korsarz to dysponujący własnym okrętem najemnik morski. Służący za pieniądze monarsze, łupiący okręty i porty wrogów aktualnego zleceniodawcy. Działający na podstawie patentu, będącego rękojmią otrzymania wynagrodzenia, możliwości naprawy uszkodzonej w walce jednostki, immunitetu sądowego w kraju wynajmującym.
Nie należy mylić korsarza z piratem. Ten drugi działa na własną rękę, bez patentu; łupiąc wszystkich w jednakowym stopniu w nienawiści jest u wszystkich a posłuchu nie ma dla nikogo, korsarz zaś służy wiernie swojemu monarsze, realizując jego politykę morską.
Trójmiasto
Ano tak właśnie wyszło. Tuśmy zacumowali, tu rzucił nas los; tu też chcemy tworzyć drużynę. Dlaczego „Trójmiasto”, spytacie, a nie „Gdańsk” czy „Gdynia”? Wynika to z faktu, iż nadal nie mamy stałego miejsca pobytu. Trenujemy w Gdańsku, ale boiska do rozgrywania meczy szukamy w całym Trójmieście, nie chcemy zatem zamykać sobie od razu drogi do boisk w jednym z miast poprzez jawne opowiedzenie się za drugim. Gdy już znajdziemy i na stałe osiądziemy, wówczas może i nazwa zmieni się nieco.
Idea
Pomysł stworzenia na Północy drużyny lacrosse pojawił się w głowach niektórych z nas już jakiś czas temu, jednak przy braku szerszego oddźwięku i konieczności działań w pojedynkę jakiekolwiek próby upadały bardzo szybko. Idea ciałem stała się we wrześniu, gdy do niektórych z zapaleńców dotarł Marcin Majewski – wychowanek aktualnego mistrza Polski, Kosynierów Wrocław i członek reprezentacji Polski, studiujący aktualnie w Gdańsku. Po miesiącu przygotowań zebraliśmy się, by wybrać nazwę. Jako że tradycją polskiego lacrosse jest nazywanie zespołów od słynnych formacji wojskowych, nasz wybór, jako szeroko pojętych Trójmiejszczan, nie mógł być inny. Propozycje kręciły się wokół morza i ostatecznie w głosowaniu „Korsarze” zwyciężyli z „Kaprami”, „Flotą” i „Marynarzami”.
Przygotowania
Od września i pierwszego kontaktu mailowego zaczęliśmy tworzyć podwaliny pod drużynę : Marcin zaczął ściągać sprzęt ze swojej byłej drużyny, pozostali zajęli się oprawą wizualną, kolportażem plakatów, szukaniem chętnych. Trwało to miesiąc, ale pod koniec października mogliśmy spotkać się na integracyjnych piwku i coli (byli wśród nas wówczas zapaleni abstynenci), zamykając pierwszy etap. Nie spoczęliśmy jednak, ale natychmiast rozpoczęliśmy poszukiwana boiska.
Początki
Już następnego dnia Korsarzy obiegła wieść o pierwszym treningu. Co prawda sprzęt wciąż był dopiero przyobiecany, trening był stricte wytrzymałościowy (choć trener Majewski zlitował się nad graczami i pozwolił na kwadrans gry w piłkę nożną). Drugi trening wyglądał podobnie, dopiero trzeci przyniósł odmianę. Parszywa dwunastka zapaleńców mogła wreszcie uchwycić jeden z czterech otrzymanych kijów do lacrosse. Trening w takich warunkach jest osobliwy, jednak żaden z nas nie narzekał.
Korsarze” dzisiaj
Dzisiaj sprzętu mamy nieco więcej, jednak jego ilość wciąż jest niezadowalająca w stosunku do ilości członków oraz planów ekspansji. Najważniejszy jest jednak zapał. Trener Majewski : „Jest słabo, bo wciąż nie każdy ma swój sprzęt i trzeba się nim wymieniać na treningu, ale chłopaki *** (zasuwają – przyp. aut.) aż miło. Sam się tego nie spodziewałem. Liczę, że na wiosnę będzie dużo lepiej ze sprzętem. O formę raczej się nie martwię, niech tylko chłopaki chcą trenować ciężko dalej.” Bardzo mobilizujące jest dla nas utworzenie sekcji damskiej. Żaden szanujący się Korsarz nie zechce być słabszy niż najdzielniejsza nawet niewiasta, każdy więc wziął się już od Świąt za treningi, by Nowy Rok przywitać w niezłym stanie. Liczymy, że nasze Korsarki nie ustąpią nam w zapale!
Zaproszenie
Wszystkich chętnych do tworzenia z nami drużyny zapraszamy do polubienia naszego facebookowego profilu, gdzie publikujemy informacje o treningach i innych lacrosse’owych wydarzeniach, zwłaszcza dotyczących naszego regionu. Aktualnie ustalamy stałą datę halowych treningów zimą, wkrótce zatem podamy dokładne dane. Zapraszamy wszystkich chcących spróbować czegoś nowego – może właśnie u nas znajdziesz swoje miejsce?

1 komentarz: